Strona główna   Ogłoszenia i intencje   Liturgia   Duszpasterstwo   Historia   Multimedia   Cmentarz   Kontakt




44
51

Cmentarz

 "STARY CMENTARZ"

Poznając historię Sączowa korzystamy z kronik, książkowych pozycji historycznych, stron internetowych a także z przekazów ustnych miejscowej ludności. Obecność w naszej miejscowości cmentarza cholerycznego nie odnajduje żadnego potwierdzenia w dostępnej literaturze historycznej. O jego istnieniu przy ulicy Pocztowej świadczą przekazywane z pokolenia na pokolenie opowieści słowne naszych przodków.

Częste epidemie cholery i tyfusu nawiedzające Zagłębie Dąbrowskie w XIX wieku sprawiły, że posiadanie przez miasta czy wsie tzw. cmentarza cholerycznego było koniecznością. Cmentarze takie nazywano również cmentarzem ofiar „morowego powietrza”. Powstawały one w miejscach oddalonych od osad ludzkich lub w wyznaczonym miejscu cmentarza. Pochówek odbywał się w mogiłach zbiorowych, a zwłoki układne warstwowo, głowami na północ, przesypywano wapnem. Ślady takich cmentarzy odnajdujemy w wielu miastach Zagłębia Dąbrowskiego. Między innymi w Dąbrowie Górniczej, w Sosnowcu (Modrzejów i Zagórze), w Czeladzi a także w Będzinie na Podzamczu.

Stary cmentarz w Sączowie był zawsze miejscem owianym nutką tajemniczości. Nasi dziadkowie odnosili się do niego z szacunkiem i mawiali, żeby to miejsce z należytym uszanowaniem omijać.

W latach 70 próbowano zaadoptować ten teren do innych celów, lecz z opowieści ludności Sączowa wynika, że był to nieudany pomysł. Z inicjatywy społecznej przy finansowym wsparciu Urzędu Gminy miejsce to zostało uporządkowane i zagospodarowane. Postawiono krzyż na kamiennym kopcu, a wzniesienie obsadzono krzewami ozdobnymi. Według relacji naocznych świadków, w czasie czynności porządkowych natrafiono na ślady szczątków ludzkich pogrzebanych zgodnie z wymogami pochówku cholerycznego. Relacje te mogą być potwierdzeniem faktu, że stary cmentarz w Sączowie przy ulicy Pocztowej jest miejscem pochówku ofiar epidemii cholery.

Zachęcamy do zapoznania się z ciekawymi informacjami na temat dawnych epidemii zapisanych w serwisie www.opocznianie.pl - dawne epidemie.

Oto kilka ciekawszych cytatów:
"W czasie wielkiego zagrożenia ludzie obserwowali zachowanie się ptactwa dzikiego, a zwłaszcza wróbli. Jeżeli masowo ptactwo to opuszczało daną okolicę, wierzyli, że nadciąga zaraza. W czasie grasującej cholery szukali ratunku w Bogu i Św. Rozalii. Urządzali z pochodniami błagalne procesje do krzyży, przy których żarliwie się modlili i śpiewali nabożne pieśni. Poza tym żyli w izolacji, stosowali okadzanie jałowcem i wypijali bardzo dużo trunków (...). W czasie epidemii cholery zamykano lokale użytku publicznego, a tam gdzie byli chorzy, drzwi domów oznaczano krzyżem za pomocą wapna. Jeżeli ktoś umarł na cholerę wywożono go specjalna drogą przebiegającą z dala od osiedli ludzkich. Konie w zaprzęgu miały przy uprzęży odpowiednie dzwonki. Podczas epidemii życie ulegało zupełnemu sparaliżowaniu. W miastach wszelkie urzędy zawieszały działalność (…) Powszechnie wierzono, że kto w czasie choroby pije trunki ten będzie zdrowy. Chcąc zniszczyć zarazki dezynfekowano szpitale. Używano do tego prochu strzelniczego, siarki lub palonego wapna. Te środki stosowano również do posypywania nieboszczyków w trumnach i dołach mogilnych".


 
CMENTARZ PARAFIALNY

Cmentarz znajduje się na terenie działki, na której znajduje się kościół i zabudowania plebani przy ul. Szkolnej 1 w Sączowie (obszar cmentarza to 22.473 m2). Cmentarz w Sączowie założony został na początku XIX wieku. Historia Cmentarza nierozerwalnie łączy się z historią parafialnego kościoła i parafii św. Jakuba. Można przypuszczać, że pierwotnie cmentarz parafialny znajdował się na placu przykościelnym starego kościoła.

Tłumaczenie:

Na cmentarzu kościoła Sączów z strony północnej tak i w oddzielnej kaplicy jest nagrobek- „Tu leży Salomea z KMITÓW DITTMANOWA. Dama w kwiecie młodości będąc szczęśliwa zdrowa. Po niedługiej chorobie zakończyła życie. Taką kolej jej było BÓG przeznaczył skrycie. O Wy , którzy ufacie młodości i zdrowiu. Śmierć Was oto ostrzega- Bądźcie w pogotowiu. Przyklęknij się przechodniu, niech Cię jej cień skruszy. A choć jedno Ojcze Nasz daruj dla jej duszy.”
Roku 1811 dnia 11 października Ksiądz Lewandowski P.J. a ułożył Jędrzej Dittman ten nadbrobek położył.


Zgodnie z praktyką chrześcijańskiej Europy miejscem pochówku i wiecznego spoczynku były przykościelne place, tworzące wraz z kościołem integralną przestrzeń, tzw. campo santo. Sobór rzymski z 1059 r zalecił pozostawienie wokół świątyń pasa grzebalnego o szerokości 60 kroków, a wokół kaplic kroków 30. Zmarli - jak pisze dr J.Kolbuszewski spoczywali w cieniu kościoła zarówno w przenośni, jak i rzeczywistości. Pochowanie w pobliżu miejsca sprawowania Najświętszej Ofiary i przechowywania relikwii, miało uświęcać zmarłego przez ich bliskość. Biednych niejednokrotnie chowano we wspólnych mogiłach. Im bogatszy zmarły - tym bliżej kościoła bywał pochowany; ci którzy byli hojnymi benefaktorami, dostępowali zaszczytu pochowania w prestiżowym miejscu cmentarza, tuż przed głównym wejściem do kościoła. Tam pogrzebani, doznawali szczególnej ekspiacji, ponieważ ich doczesne szczątki deptane były symbolicznie przez tysiące stóp wiernych.

Obecny cmentarz został poświęcony w 1841 roku. Jest położony na zboczu wzgórza sączowskiego. Zgodnie z koncepcją wczesnego chrześcijaństwa umiejscowiony jest w obrębie miejscowości i w bliskości kościoła. Na cmentarzu większość spoczywających to katolicy, w niewielkim odsetku pochowani są również innowiercy. Cmentarze są miejscami świętymi i chronionymi specjalnymi immunitetami. Sobór rzymski z 1059 r. nadał im sankcję "pół świętych" rzucając klątwę na ludzi bezczeszczących je. Cmentarz w Sączowie został poświęcony w 1841 roku. Służy mieszkańcom całej parafii – niegdyś bardzo rozległej. Na cmentarzu spoczywają mieszkańcy wiosek: Sączów, Ożarowice, Zendek, Nowa Wieś , Pyrzowice, Tąpkowice, Ossy, Niezdara, Myszkowice, Celiny. Na życzenie rodziny lub wypełniając wolę osoby zmarłej zdarzają się pochówki ludzi z innych miast i miejscowości.

"...cmentarz to miejsce imaginacyjnego obcowania żywych z umarłymi, w poważnym a kojącym otoczeniu harmonijnie zestrojonych Kultury i Natury. Tu spotykają się ze sobą dwa światy: żyjąca natura daje azyl śmierci i sama jest przesiąknięta śmiercią daje zmarłym prawo do trwania wśród żywych." A.Zabłocka

W centralnej części cmentarza znajduje się pomnik upamiętniający poświęcenie cmentarza, na którym widnieje data: MAJ 1841 ROK.

Ułożenie grobów na Cmentarzu jest bardzo nieregularne. Jest to spowodowane wieloma czynnikami. Przede wszystkim na taki stan ma wpływ to, że na Cmentarzu znajdują się stare groby, wobec których nikt nie zgłasza chęci opieki nad nimi. Są to groby parafian, których rodziny należą do parafii wyłączonych z parafii sączowskiej: Ożarowic, Zendka, Nowej Wsi, Pyrzowic i Tąpkowic. Można przypuszczać, że pochówki na Cmentarzu rozpoczęły się od południowej części Cmentarza. Do dziś dla tej części Cmentarza używa się nazwy „Stary cmentarz”. W tej części odnajdujemy najstarsze nagrobki pochodzące z początku XX a nawet XIX wieku.

Cmentarz w Sączowie przetrwał wiele dramatycznych wydarzeń i historycznych zwrotów. Podczas działań II Wojny Światowej na „starą część” Cmentarza spadło kilka bomb i to spowodowało duże zniszczenia. Pomimo upływu tak wielu lat, to co przetrwało do naszych czasów na Cmentarzu budzi podziw i respekt.

Na terenie Cmentarza zachowały się bezcenne pomniki wielkiej wartości artystycznej i historycznej. Jeden z najstarszych pomników pochodzi z 1861 roku. Jest to grób żony naczelnika komory celnej w Niezdarze L. Podmaskina, która zmarła 11 października 1861 roku.

Na cokole napis:
Natalia żona naczelnika Komory Niezdara L. Podmaskina zmarła 11 października 1861 roku

 

Na cmentarzu znajduje się jeszcze kilka innych grobów pochodzących z początku XX wieku. Najcenniejszy z nich to grób ks. Antoniego Toczyłowskiego z 1903 roku oraz grób Antoniny Gadziszewskiej z domu Domańskiej z 1922 roku.

Grób ks. Antoniego Toczyłowskiego (z lewej strony) i Grób Antoniny Gadziszewskiej (z prawej strony)

 

Na cmentarzu znajduje się również grób ks. Rajmunda Biernawskiego, proboszcza parafii sączowskiej, budowniczego Kościoła św. Jakuba w Sączowie z 1885 roku.

W centralnym punkcie cmentarza znajduje się kaplica cmentarna wybudowana pod koniec lat 70 – tych XX wieku.

 Na cmentarz prowadzą dwie bramy: pierwsza od strony Kościoła, druga brama – wjazdowa od strony ulicy Cmentarnej.

Brama od strony Kościoła (z lewej) i Brama od strony ul. Cmentarnej (z prawej)

Cmentarz jest ogrodzony betonowym ogrodzeniem od strony wschodniej, północnej i zachodniej wystawionym w latach 1995-6. Od strony północnej ogrodzony jest murem kamiennym, tynkowanym wystawionym w 1995 roku. Główne alejki cmentarne są wybrukowane kostką betonową i płytkami betonowymi. Budowa alejek odbyła się w końcu lat 90-tych XX wieku. Dziś kameralność cmentarza, położenie w centrum miejscowości, nagromadzenie wielu cennych architektonicznie nagrobków, czynią z niego urokliwe miejsce.

"Cmentarze wiele mówią o przeszłości. Kto chce się dowiedzieć czegoś o historii, musi zacząć od cmentarzy".
Arno Surminski


 

ZWYCZAJE POGRZEBOWE

Śmierć jest podejmowana jako wielkie nieszczęście, brak łaski Bożej, utrata możliwości poprawy. Niektórzy postrzegają ją w kategoriach zła i przekleństwa. Dawniej wierzono, że śmierć zapowiadają zwierzęta, np. wycie psa wieczorem, nagłe rozgrzebywanie ziemi przez psa lub konia, zabawa dzieci w pogrzeb, dym ze spalonej świecy idący za księdzem wychodzącym z mieszkania chorego.

W chwili konania osobie umierającej wkładano do ręki gromnicę. Powagę chwili poświadczała rozpacz wyrażana płaczem. Osobę długo konającą uważano za mającą kłopoty ze złymi mocami. O śmierci umierającego przekonywano się w ten sposób, że do jego ust przykładano lusterko i patrzono, czy jest na nim para z oddechu. Po zgonie myto zmarłego nad balią. Wodę po nieboszczyku wylewano w niedostępnym miejscu, by nie wszedł tam człowiek ani zwierze. Wejście na takie miejsce sprowadzało nieszczęście, wobec danego nieszczęśnika mawiano: pewnie wlazł w wodę po umarłym.

Umytego i ubranego odświętnie zmarłego wkładano do trumny, pod głowę kładziono mu ziele poświęcone w dniu Wniebowzięcia Matki Boskiej, by Maryja chroniła go przed złym duchem, pomogła jego duszy dostać się do nieba. Do trumny wkładano też pieniądze na „drogę” i ulubione rzeczy danej osoby, np. różaniec, książeczkę do nabożeństwa, tytoń.

W domu rodzina i sąsiedzi czuwali nieraz przy zmarłym przez całą noc. Mieszkanie przybierało wygląd odpowiadający miejscu żałoby: lustra zasłaniano, zegar zatrzymywano, nie wymiatano śmieci, lecz spychano je pod trumnę, aby „nie wymieść jeszcze kogoś z rodziny” (tj. żeby jeszcze ktoś z bliskich nie umarł).

Na trzeci dzień odbywał się pogrzeb, po pożegnaniu się ze zmarłym przez najbliższych, wśród wielkiego płaczu i krzyku zamykano wieko i wynoszono trumnę z izby. Na progu domu należało koniecznie trzy razy lekko uderzyć trumnę i wypowiedzieć słowa: Duszo opuść te progi, prze które wchodziły twe nogi. Po wyniesieniu trumny natychmiast przewracano tzw. „majestat” , czyli stołki i ławy, na których stała trumna. Chodziło o to, by śmierć nie miała na czym spocząć, by wyszła z tego domu.

Z pogody w czasie pogrzebu wnioskuje się o losie duszy: pogoda słoneczna – zmarły jest szczęśliwy, wieje silny wiatr – nieboszczyk miał kontakty ze złymi duchami, pada deszcz – świat płacze za zmarłym.

Po nabożeństwie w kościele i złożeniu ciała do grobu urządzano dla rodziny i sąsiadów stypę. Dawniej natomiast urządzano stypę trzy lub dziewięć dni po pogrzebie. Jedzono, pito alkohol, częstowano kutią i plackami na miodzie, zwanymi miodownikami: dobrze wspominano zmarłego, życzono mu pomyślnej drogi do wieczności, osiągnięcia zbawienia. Padały słowa: On już bez nas osądzony; Dobry to był człowiek, niech Pan Bóg da mu niebo.

Wierzono, że dusza po śmierci przebywa na ziemi 40 dni, jak Pan Jezus do chwili swojego Wniebowstąpienia. W tych dniach dusza odwiedzała miejsca swojego życia, dlatego nie zmieniano niczego, co wiązało się z nieboszczykiem. Podłogę w izbie posypywano popiołem i jeżeli rano zobaczono ślady stóp, to uważano, że zmarły odwiedza dom. Wierzono ponadto, że zmarli przed pójściem do kościoła na swoją msze, przychodzą do domu, by się umyć i uczesać; dlatego w tym dniu zostawiano dla nich lustro, grzebień i wodę, a także nie spuszczano z uwięzi psów.

Końcową fazą obrzędu pogrzebowego jest żałoba, trwająca od kilku miesięcy do roku, zależnie od tego, kto umarł...

Zwyczaj palenia światła za zmarłych pochodzi jeszcze z czasów starego zakonu, a Żydzi dziś jeszcze go zachowują i w bożnicy, gdy się modły za umarłych odbywają, zapalają zwykle kilka lamp na intencję zmarłych. Ale i u chrześcijan zwyczaj ten jest już bardzo dawny, a prawdopodobnie ze starego zakonu także i do nowego przeniesiony został i w Kościele Chrystusowym zaprowadzony.


Wydrukuj tekst...





Bóg kocha Ciebie także w Piątek, 3 Maja,
2024 roku.


Do końca roku zostało 
243 dni.

Imieniny obchodzą:
Aleksander, Antonina, Maria, Mariola, Świętosława

_____________________________________

Statystyka
Osób online: 1







                             

stat4u